Ostatni już raz piszę do Was wierni czytelnicy. Więcej postów nie będzie, a oczekiwanie na kolejny wpis możecie odstawić do lamusa. W Myszatej ostatecznie zamieszkał duch wytrwałości i pokory, dając radość z przemierzania polskich dróg i bezdroży. W gondoli dzięki wsparciu kolegi Grzegorza zawitało piękne obicie podkreślające nowe siedzisko:
Można godzinami się tak w nią wpatrywać, eh.... Pierwsze kilometry jednak pokazały, że zaprzęgiem tak łatwo się nie jeździ. Podnoszenie gondoli, czy wyrzucanie z zakrętów było na początku czymś normalnym. Przypomniały mi się początki jazdy na motocyklu i pojęcie przeciwskrętu: " chcąc skręcić w lewo, skręć kierownicą w prawo". Tu z pomocą przyszły stare księgi i rada, aby manewrować gazem i hamulcem tak by wprowadzać całość w kontrolowane uślizgi. Z każdym kilometrem wszystko stawało się coraz prostsze. Pragnę wspomnieć o bardzo miłych gestach ze strony innych motocyklistów, jak również kierowców puszek. Pozdrowienia i kciuki w górze sprawiły, że dwa lata walki opłaciły się. Pierwsze rozpoczęcie sezonu ma już za sobą, na zlotach jest niemałą atrakcją, a słów zachwytów nie ma końca. Przejechała już prawie tysiąc kilometrów i zawsze dowoziła mnie bezpiecznie do domu. Jest jednak coś co może zainteresować wytrwałego czytelnika. Z powodu wyprawy na inny kontynent jestem zmuszony sprzedać ukochaną Myszatkę. Sami wiecie ile serca zostało włożone, by historia zaprzęgów nie została zapomniana. Jeśli znajdzie się ktoś, komu przygody i wyzwania nie są przeszkodą, to zapraszam do kontaktu pod numerem telefonu 692 795 603. Cena wyjściowa: 29 000 zł Pilne!!!
