Dzisiaj słów kilka o sercu demona bezdroży - silniku typu BOXER, czyli to co wszyscy chcą mieć. Jest to unowocześniona jednostka o pojemności 650 cm3 z filtrem oleju i zmodyfikowanym wałkiem rozrządu zapewniającym niesłychane przyspieszenie i moc... ponoć. Jest jeszcze coś, co dodaje smaczku do całości - dodatkowa ręczna dźwignia zmiany biegów i nożny starter - kopnik. Taaak kopnik. Podchodzisz szarmancko do motocykla, przekręcasz kluczyk i strzał z buta z wyraźną dominacją nad maszyną i już w całym mieście słychać soczyste BUH BUH BUH....W rzeczywistości jednak jest inaczej i gdy wszyscy patrzą to maszyna pokazuje kto rządzi i po 30 min kopania udo rozerwie nawet dresy rozmiaru XXXL. Teraz trochę o moich modyfikacjach: oddałem wał do regeneracji oraz kupiłem nowe łożyska, uszczelniacze, głęboką miskę olejową, cylindry, szpilki, głowice, tłoki, gaźniki z grubymi podkładkami, pierścionki, świece, kable WN, elektroniczny układ zapłonowy, popychacze z osłonami i zrobiłem lekką polerkę pokryw zaworowych. W skrzyni biegów założyłem nowe łożyska, uszczelki, tarcze sprzęgłowe i docisk. Teraz pragnę wspomnieć o filtrze powietrza. Ponoć najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze i mamy tu oto przykład. Filtr ten to taki komin w którego środku jest poskręcany cienki drut nasączony olejem, a przy wlocie do filtra mamy rynienkę z olejem przykrytą wiekiem. Gdy nasz filtr ulegnie zabrudzeniu to szybko opłukujemy benzyną i na koniec należy jeszcze bryznąć trochę olejem. Oczywiście czynności te robimy daleko od ekologów i panów policjantów, no chyba że mamy przy sobie przenośny utylizator i zdążymy wypełnić wniosek dot. utylizacji odpadów niebezpiecznych. Tyle już na temat podzespołów, przyszedł czas na składanie wszystkiego do kupy. Jak wspomniałem we wcześniejszym rozdziale, należy robić zdjęcia przy demontażu, inaczej (jak było w moim przypadku) będziesz się bujał godzinami na fotelu z elementem i tępym wyrazem twarzy myśląc czy to było tak, czy inaczej. Po 2 miesiącach bujania przedstawiam rezultat:
Pragnę teraz wspomnieć o niezliczonej pomocy osób, bez których utknąłbym już na etapie zakupu. W ich gronie znajdują się osoby z firmy w której pracuję, którzy zawsze poradzą w tematach technicznych i cierpliwie wysłuchują codziennie (oczywiście w trakcie przerwy od 10:00 do 10:30) o moich problemach przy składaniu ruska. Wielkie podziękowania kieruje również do rodziny i przyjaciół za wyrozumiałość i wsparcie. Żonie za domywanie umywalki oraz znoszenie szlifowania elementów w trakcie oglądania przez Nią ulubionego serialu. Przyszła pora i na szwagrów: Sławka i Pawełka. Pierwszemu z nich przypadło kierowanie autem, gdy ściągaliśmy Urala ze Skarżyska. To uczucie kiedy wszyscy faceci oglądają się z zazdrością, a kobiety podciągają bluzki i .... dobra kobiet to wcale nie interesowało, ale i tak uczucie bezcenne. Drugiego szwagra "zatrudniłem" w warsztacie WitjaGarage. Płaca przyzwoita 15zł .... za dobę, ale z wyżywieniem... czasami. Ich udział jest ogromny zarówno w składaniu ruska jak i przelewaniu hektolitrów złotego trunku ze sklepu o zwierzęcej nazwie. Ponadto jest jeszcze setka osób ze sklepów motoryzacyjnych, zakładów tokarskich, mechanicznych, lakierniczych, który zawsze pomogą mimo zdziwienia, że ktoś jeszcze chce takim wynalazkiem jeździć:D
Witam. Chciałbym z ogromną radością się pochwalić, że jestem użytkownikiem myszatej po dziś dzień. Chętnie nawiąże kontakt z witjagarage.
OdpowiedzUsuńKontakt przyczepy-lawety@wp.pl